Aktualności
Udostępnij: Ikona Facebook

Ludowiec z wyboru

 

Może zabrzmi to trochę jak banał – jego życiorys to gotowy scenariusz filmowy, tylko nie jestem pewien czy jeden film to nie jest za mało na opowieść o nim.

Prof. Tadeusz Nicieja w „Kresowej Atlantydzie” pisze: „Tadeusz Chciuk-Celt obok Jana Nowaka-Jeziorańskiego i Jana Karskiego był jednym z najbardziej wpływowych i bohaterskich polskich kurierów”.

Był jedynym cichociemnym – kurierem, który dwukrotnie skakał na spadochronie do okupowanej Polski i powrócił do Londynu po wykonaniu zadania.

 

Tadeusz Chciuk-Celt – bo o nim oczywiście mowa – urodził się Drohobyczu w 1916 r. w rodzinie o tradycjach patriotycznych, jego dziadek – Jan Chciuk brał udział w Powstaniu Styczniowym. Tadeusz uczęszczał do Gimnazjum im. Władysława Jagiełły w Drohobyczu, a jednym z jego nauczycieli był Bruno Schulz. Świetny uczeń, starosta klasy, a także czynny sportowiec – hokeista, narciarz. W szkole wstępuje do harcerstwa i przewodzi 1 Drużynie Harcerskiej im. Stanisława Żółkiewskiego. Wartości wyniesione ze skautingu – patriotyzm, honor, miłość do ojczyzny będą mu towarzyszyć przez całe życie. Oprócz harcerstwa, ma jeszcze dwie miłości. Pierwsza to muzyka klasyczna – nie tylko jej słucha, ale uczestniczy aktywnie w chórze „Echo”, będąc jego dyrygentem. Wiedzę pogłębia w muzycznej szkole im. Łysenki oraz w konserwatorium im. Karola Szymanowskiego we Lwowie, gdzie studiuje prawo na Uniwersytecie Jana Kazimierza, kończąc tytułem magistra w 1939 r.

Największą miłością jest żona Ewa, którą pieszczotliwe nazywa Ewamoja, poznaje ją – jakżeby inaczej – na harcerskim ognisku, jest to miłość od pierwszego wejrzenia i na całe życie.

 

Kiedy we wrześniu 1939 roku Drohobycz zajęli Rosjanie, Tadeusz postanawia walczyć z okupantem. Wstępuje do ZWZ i rozpoczyna działalność jako tzw. „biały kurier” przechodząc pięciokrotnie granicę sowiecko-węgierską. Nazwa „biali kurierzy” ma podwójne znaczenie – ze względu na białe kombinezony, które świetnie ukrywały kurierów podczas zimowych nocy oraz jako przeciwnicy „czerwonych”, czyli bolszewików.

Każde przekroczenie granicy wymagało wielkiego wysiłku i wiązało się z ryzykiem wpadki i zatrzymania przez sowietów. Często dochodziło do zbrojnych starć z pogranicznikami. Do Budapesztu Tadeusz organizuje przerzuty i służy jako przewodnik, dla tych, którzy chcieli walczyć w Wojsku Polskim we Francji. Dostarcza również pierwsze dokładne dane o masowych wywózkach ludności polskiej w głąb Rosji, jego raporty, które zostały przekazane do Paryża, ukazały się min. w „Głosie Polski”. Z Węgier przynosi rozkazy i pieniądze dla podziemia, również listy i pomoc finansową dla rodzin ze Lwowa i Drohobycza i innych miejscowości. Szczególna więź łączy go z 14-letnim Władysławem Ossowskim, zwanym „królem kurierów”, który wiosną 1940 r. przeprowadzi bezpiecznie przez granicę na Węgry jego narzeczoną Ewę oraz jej brata Jerzego.

 

W kwietniu 1940 roku z Budapesztu Tadeusz przedostaje się do Francji i wstępuje jako ochotnik do Armii Polskiej. Służy jako podchorąży w 3 Dywizji Piechoty, a po upadku Francji ewakuuje się do Anglii. Wstępuje do 1 Brygady Strzelców w Szkocji i kończy Szkołę Podchorążych Artylerii jako podporucznik. W następnym turnusie jest już instruktorem. Młodzieńcza energia rozpiera go, pragnie walczyć z okupantem. Dlatego przy pierwszej okazji zgłasza się do pracy kurierskiej. Zostaje wysłannikiem londyńskiego rządu w celu zapoznania się z aktualną sytuacją i sporządzenia raportu na temat Polski Podziemnej. Przyjmuje pseudonim ”Celt” – pseudonim, który stanie się częścią jego nazwiska.

Razem z pięciu innymi cichociemnymi, którymi przewodzi rotmistrz Marian Jurecki ps. „Orawa” w nocy z 27 na 28 grudnia 1941 roku mają wylądować w okupowanej Polsce. Jednym z uczestników tej grupy jest Maciej Kalenkiewicz „hubalczyk” i współtwórca formacji cichociemnych. Jest to operacja „Jacket”, trzeci zrzut do okupowanej Polski, który miał dramatyczny przebieg. Wskutek braku placówki odbioru oraz pomyłki nawigatora zostali zrzuceni na terenie III Rzeszy, w lesie przy drodze Sochaczew – Gąbin, niedaleko miejscowości Kiernozia i zatrzymani przez hitlerowców podczas przekraczania granicy. W trakcie przesłuchania w strażnicy doszło do strzelaniny, z której czterech cichociemnych wychodzi z walki zwycięsko. Przy pomocy miejscowej ludności ratują się ucieczką. Ciężki balast tj. specjalne puszki z pieniędzmi i pocztą z Londynu, który przeszkadza w drodze, i może narazić na kłopoty w razie wpadki, Tadeusz ukrywa w lesie.

Pozostałych dwóch cichociemnych tj. Marian Jurecki i Andrzej Świątkowski, którzy poszli inną trasą zginęli w walce z Niemcami w Brzozowie Starym.

Po trzech dniach ciężkich marszów, głównie nocami, Tadeusz wraz z drugim kurierem Wiktorem Strzeleckim PS. „Buka” docierają bezpiecznie do Warszawy. I w tym miejscu dwa słowa o mojej rodzinie. Tadeusz nawiązuje kontakt z młodą łączniczką Batalionów Chłopskich – Weroniką – jest to siostra mego ojca, a mój ojciec – Jan Dzierżek służąc jako przewodnik podczas zimowych nocy, pomaga mu w odnalezieniu ukrytych przesyłek.

 

Po półrocznym pobycie i dziesiątkach rozmów w Warszawie, Krakowie i Lwowie z przedstawicielami różnych organizacji konspiracyjnych oraz delegaturą rządu na kraj Tadeusz kończy swoją misję i w czerwcu 1942 r. rozpoczyna drogę powrotną do Londynu. Przez Słowację kurierskim szlakiem dociera do Budapesztu. Ponieważ droga przez Turcję okazuje się spalona, wyrusza w dalszą podróż w sutannie księdza i pod przybranym nazwiskiem Andre Varga, jako brat węgierskiego księdza i wielkiego przyjaciela Polaków – Bela Vargi. Przez Zagrzeb i Triest docierają szczęśliwie do neutralnej Szwajcarii. Potem przechodzi następne zielone granice, jako szwajcarski kwakier pokonuje Alpy, następną jako pomocnik maszynisty. W Lyonie Polacy z tutejszego ruchu oporu uznają go za agenta Gestapo, i tylko szczęśliwy traf ratuje mu życie. W Tuluzie udaje mu się spotkać ze swoim bratem –Andrzejem (wiosną 1940 roku przez Budapeszt dotarł do Francji), który został aresztowany i z wieloma więźniami był przetrzymywany przez Niemców na terenie koszar. Tadeusz pomaga wolontariuszce z Polskiego Czerwonego Krzyża i w przebraniu kucharza dostaje się na teren obozu, oprócz wieści – tak ważnych w tamtych czasach, zostawia bratu swoją ciepłą odzież. W Hiszpanii zostaje zatrzymany przez Guardia Civil i kolejne miesiące spędza w więzieniu w Gironie oraz obozie koncentracyjnym Miranda del Ebro. Obóz opuszcza posługując się fortelem, którego nie powstydziłby się sienkiewiczowski Zagłoba. Podszywając się na porannym apelu pod nazwisko współwięźnia, który zmarł minionej nocy, Tadeusz ze zmienioną tożsamością zostaje wyczytany do zwolnienia. W końcu dostaje się do Algeciras i stamtąd dopływa motorówką do Gibraltaru. Tam dowiaduję się , że gen. Sikorski w najbliższym czasie będzie wracał z Bliskiego Wschodu i otrzymuje propozycję powrotu do Londynu razem z premierem na pokładzie Liberatora. Tadeusz poważnie rozważa tę opcję, ale w końcu z niej rezygnuje(!)… Wybiera trasę przez Lizbonę i Bristol, po rocznej podróży od wyjazdu z Warszawy wreszcie dociera wreszcie do Anglii – 16 czerwca melduje się w Londynie.

Swego raportu nie zdążył przekazać Gen. Sikorskiemu, który zginął 4 lipca w Gibraltarze.

 

Po powrocie do Londynu powierzono Tadeuszowi obowiązki szkolenia kurierów, a od jesieni 1943 roku zostaje członkiem zespołu tajnej rozgłośni radiowej „Świt” koło Londynu, mającej za zadanie dezinformację Niemców w okupowanej Polsce. Jednym z jego współpracowników  był poeta Stanisław Młodożeniec.

 

Wiosną 1944 r. Tadeusz zostaje ponownie wysłany do okupowanego kraju – jako emisariusz premiera Stanisława Mikołajczyka, razem z nim uczestniczy w wyprawie Józef H. Retinger. Jest to misja „Salamander”, która rozpoczęła się 4 kwietnia w Brindisi. Celem jej było zawiadomienie polskiego podziemia o zmienionej sytuacji politycznej Polski po konferencji w Teheranie. Tym razem powrót z okupowanego kraju odbywał się również drogą powietrzną – jest to słynna operacja, znana jako „III Most”. W nocy z 25 na 26 lipca wylądował na lądowisku „Motyl” (niedaleko Tarnowa) brytyjski samolot DC-3 „Dakota”. Postój na ziemi zaplanowano tylko na 5 minut, czas niezbędny na błyskawiczną wymianę osób i przesyłek. W drzwiach samolotu Tadeusz wymienia uścisk dłoni z Janem Nowakiem-Jeziorańskim, który właśnie przyleciał do Polski. Najważniejszym ładunkiem są plany i części rakiety V-2 zdobyte przez Armię Krajową. Niestety grunt po opadach był grząski i próby startu samolotu zakończyły się fiaskiem. Załoga rozważa nawet spalenie samolotu. Wreszcie dzięki determinacji osób uczestniczących w akcji znaleziono skuteczne rozwiązanie, pod koła samolotu podłożono deski i problem startu maszyny został szczęśliwie rozwiązany. Po ponad godzinnym postoju samolot odleciał wreszcie do bazy w Brindisi. Jedna z najcenniejszych przesyłek II Wojny Światowej trafia do Londynu w ręce aliantów.

 

W grudniu 1945 r. Tadeusz wraca do Polski jako sekretarz Misji ds. Demobilu wraz z jej twórcą i kierownikiem – Józefem H. Retingerem. Misja przekazuje do zniszczonego kraju materiały i sprzęt z demobilu amerykańskiego i angielskiego wartości ok. 5 mln funtów, min. odzież, żywność, kuchnie polowe. Dzięki niej pierwszy most pontonowy Baileya powstaje w Szczecinie.

I ważne wydarzenie w osobistym życiu Tadeusza, w Krakowie bierze ślub z Ewą, narzeczoną, która po pięciu latach pobytu powraca z Węgier.

Niestety, władze komunistyczne nie wierzą w czyste intencje organizatorów misji ds. demobilu, mających na celu pomoc zniszczonej wojną Polsce. W kwietniu 1946 r. Tadeusz zostaje aresztowany wraz ze świeżo poślubioną żoną, która jest w ciąży i zostają osadzeni w więzieniu na Koszykowej w Warszawie pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Wielkiej Brytanii. Dzięki staraniom min. Mikołajczyka, a także Retingera, po dwóch miesiącach zostają zwolnieni. Tadeusz dostaje pracę w Wojewódzkim Urzędzie Ziemskim w Krakowie. Współpracuje również z PSL-em przeciw sowietyzacji ojczyzny. Sfałszowane wybory w 1947 r., udane ucieczki z kraju zagrożonych więzieniem – Stanisława Mikołajczyka i Stefana Korbońskiego, oraz aresztowania tych co pozostali – Pawła Siudaka (przełożonego Tadeusza w MSW w Londynie, później sekretarza Mikołajczyka w Warszawie) i Stanisława Mierzwy to jakże wymowne przykłady niszczenia przez władzę opozycji ze stronnictwa ludowego. Również dla Tadeusza sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna, inwigilacja i osobiste naciski z-cy komendanta MBP w Krakowie – Józefa Światły zmuszają go do radykalnych działań. 28 września 1948 r. wraz z żoną i dwuletnią córeczką Oleńką oraz trójką przyjaciół opuszcza nielegalnie Polskę. Dzięki kontaktom kurierskim z czasów wojny i przyjaźni z Wacławem Felczakiem– znów „zielone granice” – przez Czechosłowację, udane przejście do francuskiej strefy w Austrii, a stamtąd do Paryża. Są w wolnym kraju, ale życie ich nie rozpieszcza. Wraz z końcem wojny czas bohaterów minął, teraz każdy musi sobie radzić sam. Dorywcze prace Tadeusza i skromne stypendium Ewy to wszystko, co musi wystarczyć na życie.

 

W 1952 r. znów kolejne spotkanie z Janem Nowakiem-Jeziorańskim, który potrzebuje zaufanych ludzi do nowo powstającej rozgłośni radiowej. Tak rozpoczyna się kolejny etap w życiu Tadeusza, tj. praca w Radiu Wolna Europa w Monachium. Przez 30 lat na falach eteru walczy z narzuconym systemem i prowadzi audycje dla polskiej wsi jako Michał Lasota. Mottem tej audycji było: „Tym, co żywią i bronią – chłopom polskim, szczęść Boże”. Wolne chwile od pracy wykorzystuje na rekreację fizyczną, na pobliskich kortach w parku angielskim często rozgrywa mecze tenisowe i to tak skutecznie, że gromadzi pokaźną kolekcję pucharów. Od 1976 roku na stanowisku zastępcy dyrektora Rozgłośni Polskiej, aż do przejścia na emeryturę 1983 roku.

Zawsze czynny społecznie. Przewodzi kombatantom byłych Żołnierzy AK w RFN, jest prezesem Syndykatu Dziennikarzy Polskich w Niemczech. Nie zaniedbuje również swojej miłości do muzyki – w 1954 roku zostaje pierwszym dyrygentem chóru parafialnego „Lutnia” przy polskim kościele w Monachium, a jak sam obliczył, jako widz „zaliczył” ponad setkę przestawień operowych na trzech kontynentach.

Cały czas prowadzi korespondencję i poszukuje kontaktów ze swoimi towarzyszami broni z Drohobycza, Lwowa, Budapesztu i Londynu. Upamiętnia ich oraz swoje losy w czterech biograficznych książkach.

Razem z żoną nie zapominają również o swoich rodzicach, którzy pozostali w kraju. W miarę możliwości – utrudnionych z oczywistych względów – starają się im pomóc przesyłając paczki i pomoc finansową. Organizują także pomoc dla swoich sprawdzonych przyjaciół – Wacława Felczaka i Tadeusza Żelechowskiego, którzy pomagali w ucieczce na zachód, a później sami popadli w kłopoty spędzając wiele lat w komunistycznych więzieniach. Wszystkie te działania mają charakter tajny, do konspiracyjnej poczty wykorzystano kontakty zaprzyjaźnionych osób, tak żeby nie narażać swoich rodzin i przyjaciół na szykany ze strony służb bezpieczeństwa.

Za swą działalność w czasie wojny i walkę z okupantem, często ryzykując swoje życie, Tadeusz wraz żoną, po ucieczce z kraju, zostają przez ówczesne władze PRL-u pozbawieni obywatelstwa polskiego. Przez wiele lat traktowani jako uchodźcy, zobowiązani są do corocznego meldowania się w specjalnym biurze w Paryżu. Dopiero w 1967 roku otrzymują obywatelstwo… amerykańskie!

Od momentu opuszczenia kraju w 1948  i przybyciu do Francji cały czas angażuje się w działalność Polskiego Stronnictwa Ludowego na uchodźctwie. Jest współautorem pism i biuletynów, uczestniczy aktywnie w kongresach i seminariach organizowanych przez stronnictwo, głównie w Paryżu, Brukseli, gdzie są najliczniejsze skupiska ludowców. Współpracuje min. z prof. Stanisławem Kotem, Hanną Chorążyną i oczywiście ze Stanisławem Mikołajczykiem, którego gościł w swoim studio monachijskiego radia, a także przyjaźnił się z nim prywatnie. Swoją przygodę z ruchem ludowym kończy na początku lat 90-tych, będąc od 1988 roku ostatnim Prezesem PSL-u na uchodźctwie. Niestety, ze względu na zły stan zdrowia, Tadeusz nie może uczestniczyć w patriotycznych uroczystościach sprowadzenia prochów Stanisława Mikołajczyka do Polski w 2000 roku. Godnie go zastępuje i reprezentuje emigracyjnych ludowców jego przyjaciel z czasów wojny i także kurier londyńskiego rządu – Franciszek Moskal.

 

W 1991 r. po 43 latach Tadeusz odwiedza Polskę w związku z odnalezieniem w dalekim Krasnojarsku swojego przyjaciela Władysława Ossowskiego, rok późnej wizyta w rodzinnym Drohobyczu – jest to zorganizowana pielgrzymka drohobyczan z okazji 600-lecia  kościoła Św. Bartłomieja.

Tadeusz Chciuk-Celt zmarł 10 kwietnia 2001 roku w Monachium, prochy jego złożono z honorami na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Kawaler wielu odznaczeń, min. Krzyża Walecznych, Orderu Virtuti Militarni i Krzyża Komandorskiego OOP „Polonia Restituta”, a także egzotycznego Orderu Św. Graala.

Brak w jego kolekcji tylko Orderu „Orła Białego” – czy swoim życiem nie zasłużył na to najwyższe odznaczenie?

 

Autor – Stefan Dzierżek

 

Bibliografia:

  1. Sikora Karolina: ”Ostatni emisariusz. Tadeusz Chciuk-Celt. 1916-2001”.
  2. Tadeusz Nicieja – „Kresowa Atlantyda”
  3. Marek Celt – „Raport z podziemia 1942”
  4. Marek Celt: „Koncert”
  5. Jolanta Drużyńksa, Stanisław M. Jankowski: „Ucieczki specjalnego znaczenia”
  6. Marek Celt: „Z Retingerem do Warszawy i z powrotem, raport 1944”
  7. Wojciech Frazik: „Emisariusz Wolnej Polski”
0
    0
    Twój koszyk
    Twój koszyk jest pustyWróć do sklepu